poniedziałek, 23 marca 2009

torby na regulowanym pasku - na ramię / na skos








6 komentarzy:

  1. Jak zwykle!
    Jak zwykle cudne torebki!
    A te czerwoniutkie takie wesołe i baaardzo energetyczne! Cudne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesuuuu, jakie ty piękne torby szyjesz, że normalnie SZOK!!!!
    Chyba na lato zatrudnię się do zbioru truskawek, bo przy tobie nie mam szans.... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. taaaaaaaaaaa, nie mam szans, dobre sobie :), nawet tak nie zartuj, bo się listonoszki pogniewają i pójdą w swiat ! a z resztą, niech idą, bo przecież właśnie za to ciągle trzymam kciuki !!! a na te truskawki to bardzo chetnie bym się zabrała, może w końcu znalazłybysmy troszkę słońca ... dziękiuję wam dziewczynki :) za ten uśmiech od samego rana :))) buziak

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne torby, założyć na ramię i w świat :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. mmmm.... podziwiam! podziwiam, bo są piękne, dopracowane i mają w sobie to coś! Trzymam kciuki za ich "wybycie" w świat :)
    buziaki ;-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Są absolutnie doskonałe a ta pierwsza czerwona powaliła mnie na kolana.

    OdpowiedzUsuń

Translate

poczatek - wreszcie - ufff :)

Założyłam tego bloga we wrześniu i na śmierć o nim zapomniałam, nie wiem jak to sie mogło stać, ale widocznie to mozliwe, skoro w momencie tworzenia tej stronki trwało jeszcze astronomiczne lato, a teraz na kalendarzu jak wół jest napisane LISTOPAD !!!
Czasem mam wrażenie, że u mnie tydzień trwa tyle co u innych jeden dzień, czas biegnie bardzo szybko i dużo bym dala, żeby doba stała sie dwa razy dłuższa. Szczególnie gdy ma sie pasję, ktora nie pozostawia czasu na nudę, a wręcz pochłania ten czas i jeszcze wykrada go dzieciom, co jest niejednokrotnie okupione ogromnymi wyrzutami sumienia. Owszem, zdażaja sie momenty, kiedy żaden pomysł nie przychodzi do głowy, a wtedy zamiast cieszyć się wolnościa od szmatek, nitek i nożyczek, człowiek chodzi sfrustrowany, dopada go zwatpienie i błaga o wenę.
I nie ma tu najmniejszego znaczenia to, że nie jest sie wielkim, uznanym artystą, na którego swiat czekał latami, tylko takim domorosłym twórcą, bardzo często samoukiem, ale z duszą artysty, która nie może funkcjonować inaczej, jak tylko dając upust swoim pragnieniom twórczym w tych prostych, dla jednych mało atrakcyjnych , a dla innych wyjątkowych, czasem banalnych, choc nie raz ogromnie pracochłonnych przedmiotach, zrodzonych własnym pomysłem i własnymi dłońmi.
A satysfakcja z takiego tworzenia podyktowanego wewnętrzna potrzebą, czy też nagłym impulsem i pomysłem na widok skrawka materiału jest przeogromna :)
I choć często to co robię trafia do mojej własnej szafy, i czasem nawet niebardzo chcę to komuś pokazać, to czas kiedy nie robiłam nic manualnie, bo dzień i noc były po brzegi wypełnione przez dzieci, mimo iż był to czas z oczywistych względów wspaniały, to jednak bardzo mi wtedy czegoś brakowało.
To nauczyło mnie, jak bardzo ważne jest życie z pasją i bez znaczenia jest to, czy spełniamy się w dziedzinie, w której mamy szanse odnieść spektakularne sukcesy, czy jest to tylko taka nocna domowa dłubanina, to warto byc wiernym tej pasji i ze wszystkich sił starać się robic to co daje nam radosć i spełnienie .

Archiwum bloga