wtorek, 3 lutego 2009

kratka w kratkę :)))




bardzo duża, pojemna torba, idealna do szkoly, pomiesci i książki i zeszyty i cos jeszcze :), mloda mama tez zmiesci w takiej przepastnej torbie wszystko co jest jej niezbedne

ja osobiscie uwielbiam duuuuze torby, takie nosze najchetniej, mam w nich wszystko co tylko da sie upchnac, wiec króluje tam ogromny balagan :), czasem kiedy przewracam wszystko w srodku w poszukiwaniu jakiejs bardzo potrzebnej rzeczy, to co po drodze znajduje zadziwia mnie sama i wstyd mi przed sama soba za ten okropny balagan, ale chociaz obiecuje sobie po kazdym "sprzataniu" w torebce, ze wiecej do takiego galimatiasu wewnatrz nie dopuszcze , to nic mi z tego nie wychodzi ;)))

dlatego w torbach, które szyje znajduja sie duze , pojemne kieszenie, przynajmniej trzy i tasma z karabińczykiem, do której mozna dopiac klucze

ja sama, juz od jakiegos czasu mam w ten sposób przypiete klucze i wreszcie skonczyl sie problem - gdzie sa, gdzie leża, czy spadly za szafke, czy sa w kieszeni niewiadomoczego i niewiadomo gdzie - tak dzia
ło sie czesciej niz często :), wiec tasma i karabińczyk to dla mnie rozwiazanie idealne

1 komentarz:

  1. Suuuper torba - oczywiście od razu widać że w twoim stylu :) . Trzymam kciuki żeby ci się szybciutko sprzedała :)

    OdpowiedzUsuń

Translate

poczatek - wreszcie - ufff :)

Założyłam tego bloga we wrześniu i na śmierć o nim zapomniałam, nie wiem jak to sie mogło stać, ale widocznie to mozliwe, skoro w momencie tworzenia tej stronki trwało jeszcze astronomiczne lato, a teraz na kalendarzu jak wół jest napisane LISTOPAD !!!
Czasem mam wrażenie, że u mnie tydzień trwa tyle co u innych jeden dzień, czas biegnie bardzo szybko i dużo bym dala, żeby doba stała sie dwa razy dłuższa. Szczególnie gdy ma sie pasję, ktora nie pozostawia czasu na nudę, a wręcz pochłania ten czas i jeszcze wykrada go dzieciom, co jest niejednokrotnie okupione ogromnymi wyrzutami sumienia. Owszem, zdażaja sie momenty, kiedy żaden pomysł nie przychodzi do głowy, a wtedy zamiast cieszyć się wolnościa od szmatek, nitek i nożyczek, człowiek chodzi sfrustrowany, dopada go zwatpienie i błaga o wenę.
I nie ma tu najmniejszego znaczenia to, że nie jest sie wielkim, uznanym artystą, na którego swiat czekał latami, tylko takim domorosłym twórcą, bardzo często samoukiem, ale z duszą artysty, która nie może funkcjonować inaczej, jak tylko dając upust swoim pragnieniom twórczym w tych prostych, dla jednych mało atrakcyjnych , a dla innych wyjątkowych, czasem banalnych, choc nie raz ogromnie pracochłonnych przedmiotach, zrodzonych własnym pomysłem i własnymi dłońmi.
A satysfakcja z takiego tworzenia podyktowanego wewnętrzna potrzebą, czy też nagłym impulsem i pomysłem na widok skrawka materiału jest przeogromna :)
I choć często to co robię trafia do mojej własnej szafy, i czasem nawet niebardzo chcę to komuś pokazać, to czas kiedy nie robiłam nic manualnie, bo dzień i noc były po brzegi wypełnione przez dzieci, mimo iż był to czas z oczywistych względów wspaniały, to jednak bardzo mi wtedy czegoś brakowało.
To nauczyło mnie, jak bardzo ważne jest życie z pasją i bez znaczenia jest to, czy spełniamy się w dziedzinie, w której mamy szanse odnieść spektakularne sukcesy, czy jest to tylko taka nocna domowa dłubanina, to warto byc wiernym tej pasji i ze wszystkich sił starać się robic to co daje nam radosć i spełnienie .

Archiwum bloga